utworzone przez Dorothy | kwi 20, 2020 | Pamiętniki z Hong Kongu
Author: Date: Categories: Pamiętnik z Hong Kongu cz 4 Status: 2 jednostki wyczerpane po kolejnej, tym razem w połowie, przespanej nocy Czas: 7 rano tym razem 9 sierpnia Cel główny: Kawa – tym razem w pokoju, bo kupiłam rozpuszczalną Cel drugorzędny: … no chyba...So there was this man, hired to build a fence. So he did that, he was happy, the employer was happy as well. When the fence was finished the man was hired again but this time to segregate the potatoes. This one to eat, this one to sell, this one to plant. The worked for a while, but then came to his employer ad resigned. When asked why? He replied. “The fence was great with no stress included. But those potatoes… decision after a decision after a decision…”
paraphrased after Alan Watts
Pewnego razu był pewien pewien człowiek, którego zatrudniono do postawienia i pomalowania płotu. Tak zrobił, był szczęśliwy, jego pracodawca też. Kiedy płot stał skończony, mężczyznę zatrudniono ponownie, tym razem do segregowania ziemniaków. Te do jedzenia, te do sprzedania, te do posadzenia… Mężczyzna pracował przez chwilę po czym poszedł do swego pracodawcy i zrezygnował z pracy. Zapytany dlaczego, odpowiedział: „ Budowa płotu była wspaniałym, niestresującym zajęciem. Ale te ziemniaki… ciągła decyzja, za decyzją, za decyzją…”
Parafraza za Alanem Wattsem
Do myszy (Myszy i ludzie) – Robert Burns
Z okazji zniszczenia jej nory przy orce w listopadzie 1785
Maleńki, cichy, bojaźliwy stworze,
Ileż popłochu w piersi twojej gorze!
Cóż się tak zrywasz, czemu w swojej norze
Dalej nie drzemiesz?
Myślisz że życie twoje też rozorze
Morderczy lemiesz?
Przykro, iż na tej człowieczej przewadze
Cierpią Natury jednoczące władze,
Iż, kiedy pługiem o norkę zawadzę,
Nie zauważysz,
Żem też śmiertelny i twój w każdej pladze
Ziemski towarzysz!
Ja sam nie wątpię, że żyjesz z kradzieży;
I cóż? Chudzinie też się coś należy:
Porwać ze stogu kłosek? Bądźmy szczerzy
Żadna to zbrodnia
Zostanie dość, bym miał bochenek świeży
Na stole co dnia.
Lecz z domku twego została ruina!
Licha ziemianka, nawet bez komina.
Wszakże osłona przed zimnem jedyna:
Z jakich mchów sklecisz
Nową? Za późno: zły Grudzień zaczyna
Mrozem dąć przecież!
Widziałaś gołe, jałowe ścierniska,
Wiedziałaś dobrze, że zima już bliska:
Skulić się w cieple suchego siedliska
Miałaś nadzieję,
Gdy trach! pług stalą przeraźliwą błyska,
Zniszczenie sieje.
Te źdźbła i liście, które wiatr rozmiata,
Znosiłaś z czterech krańców swego świata;
I dzisiaj taka za twój trud zapłata:
Przetrwać bez schronu
Zimę, gdy mżawka siąpi lodowata,
Grunt w bieli szronu?
Lecz, Myszko, innych też nadzieja łudzi;
Przewidywaniem mózg próżno się trudzi:
Przemyślne plany i myszy, i ludzi
W gruzy się walą,
Nasze zapały zawód zwykle studzi
Zwątpienia stalą.
Rada bądź, że cię jedynie dotyka
Czas teraźniejszy; spójrz, co mnie spotyka,
Człowieka, który, gdy wzrok w przeszłość wnika,
Błędów się wstydzi,
A gdy spogląda w przyszłość, ni promyka
W mroku nie widzi!
Przekład Stanisław Barańczak