wyspa lamma
zielony raj
O czym będziemy mówić
Jak tam dojechać – promy – Co robić na miejscu? – Yung Shue Wan – Pierwsza plaża i strefa piknikowa – Wiatraki Lammy – Szlak rodzinny – Jaskinie Kamikaze – Sok Kwu Wan – Szlak południowy – Pod górę – Rady – Mój pierwszy plan zwiedzania
L
amma to jedna z wielu lokalnych wysp. Jest bardziej znana z uwagi na bliskość do Wyspy Hong Kong (bądź lokalnie – Centrali) i charakterystyczne, smukłe kominy, które widać z daleka.
Położona jest na południe od swej większej towarzyszki. Z drugiej strony otwiera się natomiast na pełne morze. Jest to trzecia największa wyspa Hong Kongu (ponad 13 km2). Jest domem dla lokalnej elektrowni. Zamieszkają ją ludzie, którzy preferują zieloną dżunglę od miejskiej. Nie ma na niej bowiem nic co chociaż przypomina normalnych rozmiarów samochód, a mieszkańcy wolą chodzić piechotą lub jeździć rowerem.
Jest to dobre miejsce na spacer lub wręcz kilka. Jedynie podążając głównym szlakiem można przejść 8 kilometrów – a zostaje jeszcze parę „odnóg” i wejście na Górę Stenhouse. Lamma ma reputację miejsca, gdzie serwują dobre ryby i owoce morza, gdzie ludzie są przyjaźni, a natura bliska. Wszystko to w bezpośrednim sąsiedztwie zagonionej Centrali i Kowloonu.
![](http://dcwtours.com/wp-content/uploads/2020/09/Lamma_plan_dcswtours_r70.jpg)
Jak dotrzeć na Lammę?
Jedynym sposobem jest wzięcie łodzi. Porty usytuowane są w Centrali i Aberdeen – szukajcie lokalnych promów (ferry piers).
Na Lammie przypływa się do dwóch największych wiosek. Jedna z nich nazywa się Yung Shue Wan – jest większa i położona w części północnej wyspy. Stąd można obejść szybko północne szlaki i zacząć schodzić w dół tzw. Szlakiem Rodzinnym.
Na jego końcu umiejscowiona jest druga wioska, do której przybywają promy. Jest to Sok Kwun Wan. Jest niewielka, sprawia wręcz wrażenie, że sprowadza się do jednej głównej ulicy. Można przez nią szybko przejść – mając port z jednej strony, a restauracje z drugiej.
Centrala – Przystań nr 4
Cena* do Yung Shue Wan (weekendowa) – 24,70 HKD
Cena* do Sok Kwun Wan (weekendowa) – 31 HKD
*Wszystkie ceny w niniejszym artykule tyczą się dorosłych. Dzieci płacą z reguły połowę ceny (dziecko powinno mieć mniej niż 12 lat)
Do nabrzeża można szybko dojść z dwóch stacji metra – Central lub Hong Kong. Istnieje przejście poprzez centrum handlowe IFC połączone z pieszymi szlakami ponad drogami (długi i prosty pasaż idzie wzdłuż ulicy Man You Street – z metra Centrala, wyjście A lub B).
Trasy piesze są najszybsze, czasem tylko nie wiadomo jak się do nich dostać. Nie przejmujcie się tym zbytnio – zawsze można iść przy ulicy i też dojdziecie do nabrzeża.
Przystań nr 4 ma dwie destynacje i obie są na Lammie. Są nimi obie wspominane wyżej wioski.
Jedyny problem to pytanie co chcecie robić na Lammie. Przyda się więc odrobina planowania.
Tutaj znajdziecie też link do rozkładu promów. Płyną one około 30 minut.
Przystań w Aberdeen
Cena* do Yung Shue Wan (weekendowa) – 21 HKD
Cena* do Sok Kwun Wan (weekendowa) – 18,70 HKD
*Wszystkie ceny w niniejszym artykule tyczą się dorosłych. Dzieci płacą z reguły połowę ceny (dziecko powinno mieć mniej niż 12 lat))
Jeśli chcecie się tam dostać metrem musicie wsiąść w linię – South Island Line. Wysiadacie na stacji Wong Chuk Hang. Stąd bierzecie taksówkę lub autobus, lub spacerujecie 1,5 kilometra w kierunku nabrzeża (ok. 20 minut).
Promenada, do której w końcu traficie, jest bardzo przyjemna i zielona. To dobrze, bo na jednym jej końcu jest jeden prom na Lammę, a na drugim – drugi. Po prostu czytajcie znaki. Idąc od strony metra powinniście znaleźć prom do Yung Shue Wan w pierwszej kolejności. Kawałek dalej jest ten do Sok Kwun Wan.
Tuaj znajdziecie link do rozkładu. Podróż trwa około 35 minut. Niektóre łódki mają też zwyczaj zatrzymywać się w Mo Tat Wan (mała wioska na południu Lammy).
Kończąc ten temat – najbardziej popularna droga na Lammę prowadzi przez Centralę, ale kto to wie, gdzie będziecie mieszkać…
Co robić na wyspie?
Nazwa Lamma wzięła się od błędu jaki popełnił w XIX wieku szkocki kartograf Aleksander Darlymple. Szukając delty Perłowej Rzeki jego kolega zanotował, że będą blisko Lam’a (południowego rozwidlenia). Notatka stała się nazwą, którą Brytyjczycy jeszcze później zmodyfikowali.
Dzisiejsza Lamma jest zielonym rajem pełnym drzew owocowych, kwiatów, gór i wiosek znikających w plenerze. Można ją podzielić na dwie części.
Północna – mniejsza, koncentruje się wokół wioski Yung Shue Wan.
Część południowa to góra Stenhouse oraz wioska Sok Kwun Wa. Obydwa miejsca łączy szlak turystyczny.
Pojawia się więc pytanie – gdzie chcielibyście zacząć?
Jedna rada – promów do Yun SHue Wan jest więcej. W godzinach rannych o wieczornych pływają nawet co 20 minut. Łódki pracują do późnych godzin wieczoru, więc można spokojnie zostać na Lammie na kolację.
Dla potrzeb tego artykułu, będziemy zaczynali na północy i Szlakiem Rodzinnym przemieszczali się w dół wyspy (sprawdźcie na mapie).
Yun Shue Wan jest największą wioską na wyspie, a przy łącznej liczbie 6000 mieszkańców jest to nawet spory komplement. Tworzy ona melanż natury i niskich domków. Gdy przypływacie do przystani wita was schron tajfunowy i mozaika łódek różnych kształtów, rozmiarów i kolorów. Wybrzeże wygląda niesamowicie i łatwo wyobrazić sobie to miejsce jako ważny port rybacki.
Widok, który was wita to również elektrownia Hong Kongu – oznaczają ją 3 kominy. Zanim pojawiła się ona na wyspie Lamma była szczęśliwym miejscem, gdzie ludzie jakoś radzili sobie z kiepskim oświetleniem i przynoszeniem wody ze studni. Lata 60 XX wieku zmieniły wszystko. Z nowymi technologiami, elektrycznością i bieżącą wodą życie stało się prostsze. Ale wszystko to zabrało młodzież z Lammy. Pojechali szukać „zieleńszych pastwisk” stałego lądu i Centrali – jak to mówią najstarsi mieszkańcy.
Droga z nabrzeża kieruje się w naturalny sposób ku wiosce. Jednak z tego miejsca można też pójść w prawo i obejść północną część wyspy. Jest to przyjemny, krótki spacer, który zabierze was do wioski Pak Kok, skąd wrócicie przez Tai Peng zataczając koło. Nie jest on często uczęszczany przez turystów, są tam piękne widoki na zatokę Hong Kongu i wiele osób powracających na Lammę właśnie tu się kieruje. Z reguły decydują się na niego osoby, które przybywają tu po raz kolejny.
Większość decyduje się jednak przejść przez Yun Shue Wan w poszukiwaniu Szlaku Rodzinnego, który zabierze ich na południe. Miasteczko urosło dzięki fabryce plastiku, która w XX wieku była tu głównym środkiem utrzymania. Wraz z przybyciem turystów i połączeniem z Hong Kongiem – rybołówstwo i rolnictwo stały się bardziej popularne. To co widzicie tu dzisiaj jest mozaiką ostatnich lat życia Lammy.
Wielu obcokrajowców upodobało sobie to miejsce i się tutaj przeprowadziło. Sprawili, że wyspa stała się międzynarodowa. W wiosce dużo jest restauracji serwujących rozmaite dania oraz sklepików z orientalnym rękodziełem. Miejsce to jest pełne życia, przyjazne i kolorowe.
Życie na Lammie jest fascynujące i nie sposób obserwować mieszkańców przy ich codziennych zajęciach. Mówi się, że ten alternatywny styl życia, hipisi i artyści to duża część tworząca atmosferę relaksu wyspy. Na pewno czujecie to od samego początku. Ludzie spacerują i jeżdżą na rowerze nie tylko dlatego, że tak wybrali, ale też dlatego, że samochody są tu zabronione. Jedyne pojazdy kołowe to mini-straż pożarna i mini-ambulans oraz otwarte pojazdy służące do transportu towarów.
Jeśli chcecie mieć duży wybór restauracji – zjedźcie w Yun Shue Wan. Jeśli nie – skierujcie się na Szlak Rodzinny. Na południu znajdziecie głównie restauracje serwujące ryby i owoce morza.
Droga przez wioskę poprowadzi was w kierunku strefy piknikowej i plaży Hung Shing Ye. Z reguły jest tam sporo ludzi, którzy odpoczywają, siedzą w restauracji lub cieszą się widokami Morza Południowochińskiego. W strefie piknikowej są grille i można z nich dowolnie korzystać – robią tak zarówno turyści jak i lokalni mieszkańcy.
Zanim jednak dojdziecie do plaży będziecie mieli okazję odejść w bok i pójść do Lamma Winds – wiatraków. Droga do nich łączy się ze szlakiem i nie sposób jej nie zauważyć. Idźcie więc w górę, aż dojdziecie do elektrowni wiatrowej. Pójście tam i z powrotem nie powinno zająć wam więcej niż 40 minut (max godzinę). Już tylko roślinność Lammy jest ciekawa na tej trasie, ale wiatraki też są przyjemne dla oka. W szczególności dla dzieci, które mogą tam zapoznać się z tym jak robi się energię z wiatru. Na szczycie jest też ścieżka schodząca na do niewielkiej przystani i druga – prowadząca do pawilonu widokowego. Kto nie jest zainteresowany technologią powinien być zadowolony z panoramy na morze, wyspę Hong Kong i południową Lammę.
Co do Szlaku Rodzinnego idącego dalej na południe – jest on dosyć przyjazny dla początkujących i brukowany. Idzie wzdłuży wybrzeża, trzeba trochę pochodzić w górę i w dół, ale nic ponad siły. Pamiętajcie o wzięciu wystarczającej ilości wody. Po drodze bywają punkty sprzedaży, ale nie ma gwarancji, że będą otwarte. Będziecie mijali inne, mniejsze wioski Lammy – każda składająca się z zaledwie paru domków. Każda odpowiedzialna za coś innego w dawnych czasach – połowy, rolnictwo lub chów zwierząt. Dzisiaj wielu młodych wyjechało do miasta, a Lamma żyje turystami. Są tu jednak lokalne sławy. Jedna z nich to Chow Yun lub też Donald Chow – aktor grający w takich filmach jak piraci z Karaibów Na krańcu świata czy Przyczajony tygrys, ukryty smok. Pochodzi on z wioski Wang Long a jego rodzina miała restaurację. Jakiż mały jest ten świat…
Zanim dojdziecie do Sok Kwun Wan będziecie mijali pewien interesujący widok. Tak zwane Jaskinie Kamikaze… Zaintrygują was niewielkie jaskinie w zboczu mijanego pagórka – ich wnętrza znikające gdzieś w głębi ziemi. Kapiąca woda tworzy niewielkie jeziorka i echo, którego można by słuchać godzinami. Dopiero po lekturze tabliczki turystycznej, której nie widzieliście wcześniej, dowiadujecie się skąd ta nazwa. Podczas II Wojny Światowej Japończycy trzymali tu łodzie z materiałami wybuchowymi (cele wiadome z nazwy). Jaskinie, jak i tunele pod Mount Stenhouse, zostały zrobione przez człowieka. Dopiero po zakończeniu działań wojennych odnaleziono lokalne skarby i nadano nazwę temu miejscu.
Pierwsze co widzicie wchodząc do Sok Kwu Wan to Świątynia Tin Hau na niedużym placu. Na Lammie i w Hong Kongu jest sporo takich świątyń. Nie ma się co dziwić – bogini opiekuje się wszystkimi związanymi z morzem od setek lat (miejsce, które widzicie kontynuuje tą tradycję od prawie 150 lat). Lamma obchodzi też festiwal Tin Hau – po ulicach kroczy wtedy smok, palą się kadzidła i strzelają fajerwerki. Bogini jest bardzo typowa dla kantońskiego regionu.
Ze skweru można pójść ścieżką prosto do wioski. Jest też druga – schody prowadzące w górę, pomiędzy drzewa (po drugiej stronie niż świątynia). Jeśli ją wybierzecie znajdziecie się na Szlaku Południowym, który idzie kołem z powrotem w to samo miejsce.
Sok Kwu Wan jest zaskakujące. Wkraczacie do środka, idziecie drogą mijając łodzie, sampany i restauracje. Dochodzicie do przystani promowej, która zabierze was z powrotem do Hong Kongu i nagle… wioska się kończy. Jest to niewielkie miejsce, pełne rybaków i restauracji serwujących lokalne połowy. Możecie tu odpocząć, zjeść coś i poczekać na wasz prom, lub udać się dalej na szlak.
Jeśli tylko ją minęliście – wejdziecie na szlak, który wpierw prowadzi wzdłuż wybrzeża. Będzie tam widać wyspę Hong Kong oraz centralną i północną cześć Lammy. Na zakrętach objawiać się będą ukryte zatoczki, domki w dziczy i pająki. Krajobrazy są jakimś cudem inne niż te, które przed chwilą mijaliście.
Przechodzi on potem w łąki, gdzie kiedyś mogły paść się tutejsze zwierzęta. Tym zajmowali się mieszkańcy wioski Mo Tat, którą będziecie mijali. Dzisiaj możecie tam znaleźć plażę lub prom do Aberdeen. Sama wioska musiała się przenieść, stąd dodatek „nowa”. Starą zjadły termity! Zamiast walczyć ze szkodnikami mieszkańcy woleli przenieść cały swój dobytek.
Ciekawsza jest moim zdaniem wioska Tun O. Głównie z uwagi na niesamowitą, niemal białą plażę. Ponieważ jest w miarę oddalona od wszystkiego i trzeba się kawałek przejść, żeby się do niej dostać, jest ona prawie pusta. Wioska jest mała i ma się wrażenie, że tworzymy w niej zbyt wiele hałasu. Tui O znane jest dzięki pobliskiemu schronieniu dla żółwi morskich. Ściślej mówią – na pobliskiej plaży Sham Wan jest ich wylęgarnia. Pomiędzy czerwcem a końcem października jest ona całkowicie zamknięta, a teren jest chroniony prawem.
Ostatnia część szlaku, lub pierwsza, jeśli zaczęliście przy Świątyni Tim Han, jest też najgorsza. Wspinając się na najwyższą górę Lammy można docenić historię tego miejsca. A jest ona długa. Tylko świątynia, którą widzieliście, miała 150 lat. A znaleziska archeologiczne mówią o 4000-letniej obecności ludzi na Lammie. Jeszcze wcześniej był czas wulkanów, który wyrzeźbił tę wsypę.
Możecie tego doświadczyć po drodze. Pojawiają się większe i mniejsze głazy, a krajobraz się różnicuje. To co widzicie to granit – przez lata rzeźbiony przez naturę by przybrać najróżniejsze kształty. Niektóre z nich – jakimś cudem się jeszcze nie osunęły. Inne wyglądają jak grzyby wyrastające z trawy. Dochodzicie do szczytu wzgórza, skąd możecie zacząć schodzić do Sok Kwun Wan/Tai O lub wspinać się w bok na Górę Stenhouse, 353 metry n.p.m.
Wracając do wioski, pamiętajcie, aby zerknąć na rozkład promów. Nie ważne czy chcecie odpocząć, jeszcze pozwiedzać, porobić zakupy czy zjeść… z pewnością warto by było mieć odpowiednią ilość czasu na to wszystko.
Kilka rad:
- pamiętajcie o nawadnianiu organizmu. Na Lammie jest mało cienia. Nie ma też gwarancji sklepów na szlaku. Zakupy możecie zrobić we wioskach do których zawijają promy.
- w temacie – chrońcie się od słońca. Na wyspie może być przyjemnie, ale po co wam nieprzyjemna niespodzianka w domu
- szlaki piesze są brukowane. Nie powinno być więc problemów ze spacerem. Niektóre części są bardziej strome od innych, w szczególności szlak pomiędzy Tai O a Sok Kwu Wan
- Szlak Rodzinny zaczyna się przy plaży Hung Shing He – stąd macie 50-0 minut do Sok Kwu Wan. Szlak południowy to około 1,5 godziny. Możecie spokojnie doliczać po 30-45 minut na wszelkie odnogi: czy to wiatraki czy też plażę żółwi. Wejście na Górę Stenhouse zależy od waszej formy, ale nie będzie to więcej niż 30min do godziny (chyba że jest bardzo ciepło, wtedy dbajcie o siebie i dużo odpoczywajcie)
- Promy z Lammy pływają od świtu do późnego wieczora. Nie powinno być problemów z powrotem, ale pamiętajcie o planowaniu
- W temacie restauracji: w Yun Shue Wan jest większy wybór ryby, owoce morza, dania wschodnie i zachodnie. W Sok Kwu Wan będą to głównie produkty lokalnych połowów. Niemniej – jesteście w wioskach rybackich, a wasz obiad dosłownie pływa obok w zbiornikach wypełnionych wodą. Świeższe nie będzie!
Mój pierwszy plan zwiedzania:
- 10.00 rano – wypłynęliśmy z przystani nr 4 w Centrali
- 30 minut później byliśmy na Lammie. Lubimy chodzić – poszliśmy więc od razu na szlaki, po drodze zachodząc do wiatraków. Szliśmy normalnym tempem i w Sok Kwu Wan byliśmy po około dwóch godzinach. Chodziliśmy tam gdzie chcieliśmy, zatrzymywaliśmy się, robiliśmy zdjęcia, relaksowaliśmy się. Szlak południowy skończyliśmy około 17.00
- następnie zrobiliśmy sobie przerwę nawadniającą, z rybną przekąską i wzięliśmy łódkę z powrotem do Centrali
- przybyliśmy tak około 19.00 i wybraliśmy się jeszcze na Temple Street na naszą ulubioną, uliczną, kaczkę z grilla. Potem wróciliśmy do domu
- był to dzień, który przypieczętował decyzje o powrotach na Lammę – ale kolejnymi razami – na krótsze spacery