top atrakcje
Zobacz na mapie
Można by pomyśleć, że Hong Kong to tylko kolejne miasto… będziecie jednak zdumieni tym jak wiele rzeczy jest tutaj do zobaczenia i jak wielką przestrzeń zajmuje. Jest to też powód, dla którego Hong Kongu nie można traktować jako kolejnego miasta z atrakcjami. Nie można też za bardzo zwiedzać „punktów”, są raczej „miejsca” …
Atrakcje, miejsca, strefy? – napotkacie wiele z nich po prostu spacerując po ulicach miasta. Do innych trzeba będzie dojechać lub poświecić cały dzień/dwa, aby w pełni się nimi nacieszyć. Tutaj nawet tak prosta czynność jak zakupy czy jedzenie może być taaaak fascynująca. Chcecie chyba mieć czas w pełni tego doświadczyć!
Niech ta, nie tak krótka, lista będzie waszym przewodnikiem. Zapozna was ona z miejscami, zagadnieniami i pomysłami na zwiedzanie HK i okolic. Po jej lekturze na pewno będziecie mieli pomysł co robić na miejscu. Jeśli coś was zaciekawi – możecie skierować się do bardziej szczegółowych artykułów z Lekkiego Wypadu lub Historii.
Ponieważ ten artykuł, z założenia, powinien dać wam wgląd w najbardziej ciekawe punkty do zobaczenia, dodajemy takową listę na końcu. Chociaż, może po wcześniejszej lekturze, nie będzie już potrzebna.
Miłego czytania
1 Port Wiktorii i Starr Ferry
Strefa portowa łącząca dwa najbardziej znane wybrzeża dzisiejszego Hong Kongu – tzw. Port Wiktorii, jest miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć. Patrząc jak tętni życiem trudno wyobrazić sobie, że w XIX wieku był prawie pusty. Przez wiele lat był to popularny schron przed lokalnymi tajfunami – idealna ostoja w tych częściach Morza Południowochińskiego. Potem przybyli Brytyjczycy, a wraz z nimi statki z najróżniejszych stron świata.
I tak jest do dziś…
Na nabrzeżach przesmyku wyrosły dwa miasta. Jedno to dzisiejszy Kowloon, z dzielnicą Tsim Sha Tsui. Drugie – to dzielnica Centrala, znajdująca się na wyspie, którą dzisiaj znamy jako Hong Kong Island. Pomijając oczywiste połączenie wodne, łączy je też metro i podwodna droga. Niemniej to łodzie/promy podróżują najbardziej widokową trasą.
Po obu stronach zdecydowanie jest wiele do zobaczenia. Z jednej strony Aleja Gwiazd, nowoczesne muzea i światła kowloońskich sklepów, galerii i hoteli. Z drugiej – nabrzeże Centrali i las wieżowców za nim. Miejsce to zapiera dech, w szczególności wieczorem, kiedy budynki rozświetlone są napisami i wzorami – każdy w innej tematyce. Diabelski młyn AIA jest atrakcją samą w sobie – oczywiście zapewnia najlepszy widok na okolicę.
Najtańszą opcją podziwiania Portu Wiktorii jest spacer którymś z jej nabrzeży. Niemniej dobrym pomysłem jest też Star Ferry. Przejażdżka trwa około 5 minut a prom ma taras panoramiczny, pozwalający turystom podziwiać widoki. Można z nich korzystać do późnych godzin wieczoru – podziwiamy więc okolicę za dnia i w nocy.
Codziennie można też przyjść i obejrzeć Symfonię Świateł – wieczorny show wyświetlany jest codziennie o 20 i trwa 10 minut Budynki są podświetlone i grają w rytm, który jest nam nieznany. Dodatkowo niebo rozświetlają lasery. Postarajcie się być w okolicy w tych godzinach.
2 Region Centrali i nabrzeże promów
Kiedy Brytyjczycy wylądowali tu w połowie XIX wieku, teren ten był zupełnie inny. Wojny Opiumowe i okupacja chińskich terenów doprowadziły do powstania na wyspie tzw. Wzgórza Rządowego. Tam zbudowano pierwsze budynki z okresu kolonialnego w Hong Kongu. Do dzisiaj można znaleźć je rozsiane po okolicy – jak choćby Centralne Biuro Policji (najstarszy) czy też Katedrę Świętego Jakuba (najsłynniejsza).
Gdzieś po drodze Miasto Wiktoria (Victoria City) zmieniło się w finansową dzielnicę HK – pełną ludzi, turystów i pojazdów wszelkiej maści. Zamiast dwupiętrowych perełek w stylu edwardiańskim mamy potężne wieżowce najważniejszych lokalnych przedsiębiorstw – Chińskiego Banku, IFC (Międzynarodowe Centrum Finansowe) czy wieżowiec Central Plaza. Chodzenie po ulicach jest niebezpieczne dla zdrowia. Cały czas ma się ochotę patrzeć w górę!!! Zastanówcie się nad przejażdżką tramwajem przez całą północną stronę wyspy (a co najmniej pomiędzy Sheung Wan i Causeway Bay).
To nie wszystko oczywiście. Teren pełen jest sklepów, uliczek z pamiątkami, targów, dzielnic „zabawowych” (najsłynniejsza to Soho), jadłodajni, wspaniałych widoków i możliwości zrobienia zdjęć zabytkom lub krajobrazom (Viktoria Peak, czy Złota Bauhinia – jako przykłady).
Także… TAK… Centrala. Choć dla „tubylców” to coś więcej niż miejsce na mapie. To cała północna część wyspy, to sposób życia i miejsce, gdzie się bywa.
3 Region Tsim Sha Tsui
Pod nazwą tą kryje się najbardziej południowa część Kowloonu, znanego też jako Kowloon City (dzielnicy/półwyspu). Możemy też po prostu powiedzieć, że chodzi o drugie wybrzeże Portu Wiktorii.
Tak naprawdę Hong Kong rozrastał się na wielu wybrzeżach naraz. Dowodem tego może być fakt, że oryginalna wioska nosząca to miano znajdowała się gdzieś w okolicy dzisiejszego Aberdeen. Błąd nowo przyjezdnych… ot co. Niemniej najbardziej odpowiedni do rozwoju okazał się przesmyk pomiędzy stałym lądem, a wyspą noszącą dziś miano Hong Kong Island. Tam powstało pierwsze miasto, które szybko zwiększyło populację z paru setek do paruset tysięcy.
Tak jak wyspa stała się centrum handlowym i „zagranicznym”, tak stały ląd stał się miejscem, gdzie mieszkali Kantończycy, otwierali lokalne sklepy i prowadzili małe biznesy. Z czasem, i z napływem gotówki, Kowloon rozrósł się i stał częścią dzisiejszego miasta. Powstały porty, Kompleks ICC z architektoniczną perełką w postaci Wieżowca „Łuku” (Arch Skyscraper). Jedne z najlepszych hoteli znajdują się przy tutejszej promenadzie, a która tylko dodaje sławy temu miejscu… jej część to Aleja Gwiazd! (nie, to nie Cannes).
Taką nazwę nosi część promenady, gdzie gwiazdy azjatyckiego kina, na wzór zachodnich – odcisnęły swoje dłonie. Nie mówiąc już o obecności (posągu) Bruca Lee. Tutaj właśnie najlepiej jest podziwiać Symfonię Świateł.
Jeśli jesteście znudzeni, możecie iść na zakupy do galerii Gateway czy Elements. Jeśli macie ochotę na coś innego – znajdziecie tutaj Muzeum Kosmosu. Kowloon Park z kolei spodoba się tym, którzy pragną spokoju i atmosfery zen. Możecie też przejść się do Skweru z Wieżą Zegarową. Życzę wam lokalnych festiwali, gdyż jest wtedy pięknie udekorowany. Ale nawet i bez tego jest to dobre miejsce dla łowców zdjęć. Obok znajduje się wejście na prom Star Ferry, który zabierze was na drugi brzeg Portu Wiktorii.
Jak widać w Tsim Sha Tsui można spokojnie spędzić parę godzin. Niedaleko, w kierunku stacji Hung Hom MTR jest też Muzeum Historii Hong Kongu oraz Muzeum Nauki. Można też stąd iść dalej na północ – ale o tym przeczytacie w sekcji o Targowiskach, poniżej.
4 Wzgórze Wiktorii, Ogrody i kolejka
Najbardziej popularna atrakcja Hong Kongu zasługuje na osobny punkt. The Peak (szczyt) – bo tak potocznie jest nazywany, jest najwspanialszym miejscem dla fotografów i wszystkich spragnionych pięknych widoków. Stąd można podziwiać panoramę Portu Wiktorii i jego wieżowców, które wydają się być na wyciągnięcie ręki. W piękny dzień dojrzycie góry Hong Kongu i wszystkie wysepki rozsiane po Morzu Południowochińskim. Macie też tutaj okazję spojrzeć na Wyspę Lamma z wysokości. Noc z kolei – to zupełnie inne wrażenia. Niektórzy decydują się nawet właśnie stąd oglądać pokaz laserów w porcie.
Możecie się tutaj dostać na kilka sposobów – pieszo lub autobusem. Obie trasy zaczynają się w okolicy stacji metra Central MTR. Najciekawsza jednak (odpłatna) jest przejażdżka kolejką Peak Tram. Jest ona pozostałością z czasów kolonialnych i jest cały czas utrzymywana w starym stylu (aż prosi się o zdjęcie). Po raz pierwszy pojawiła się na wyspie w 1888 roku, więc jest to już zabytek dosłownie i w przenośni. Zanim ja zbudowano za transport do domu na górze służyły nogi lub krzesła sedanowe. Z kolei po jej budowie, rozpoczął się boom mieszkaniowy.
Szukajcie wejścia do Peak Tram niedaleko Chater Gardens (metro Central, wyjście J). Stamtąd dostaniecie się do Peak Tower i centrum handlowego Peak Gallery.
Teren w okolicach szczytu Wiktorii ma wiele atrakcji do zaoferowania. Peak Tower to wieża, która oferuje panoramiczny widok na całą okolicę wokół was. Do centrum handlowego można wybrać się na zakupy lub do mini parków tematycznych (np.: Monopoly-land). Ma ona też swój własny taras, może nie tak wyjątkowy jak jego sąsiad, ale za to bezpłatny.
Ponadto, jeśli nie chcecie wydawać gotówki, możecie się wybrać na spacer okrężną trasą widokową – Peak Circular Route. Ma ona swoje własne punkty widokowe, z których najlepszy to tzw. Lougard Lookout (spacer wokoło zajmuje około godziny). Zanim opuścicie to miejsce, zastanówcie się nad pójściem do Ogrodów Wiktorii, aby trochę odpocząć. Szczyt wzgórza ma 522 metry wysokości, ale jest zarezerwowany na wieże radiowe, możecie więc bezpiecznie poleniuchować.
5 Wycieczki jednodniowe z Hong Kongu
Hong Kong może wydawać się kolejnym, odległym miastem, ale po przyjeździe okazuje się, że jest to mały kraj. Niektóre miejsca, które możecie tutaj zobaczyć zasługują i wręcz potrzebują całego dnia.
Wśród jednodniowych wycieczek króluje wypad do Tian Tan Buddy, przy klasztorze na wyspie Lantau. Trudno powiedzieć co zrobi na was większe wrażenie – 34 metrowy posąg siedzącego Buddy czy Kolejka Ngong Ping, która może was zawieźć pod klasztor (znajdziecie ją w Tung Chung). Na wzgórzach będzie też Ścieżka Mądrości (Wisdom Path) jeśli macie ochotę trochę pomedytować. Mnisi robią też podobno niesamowite dania wegetariańskie… co może być tylko pogłoską. Niemniej restauracja przyklasztorna jest wysoko ceniona.
Do wycieczki tej możecie dołączyć wioskę rybacką Tai O – znajduje się po zachodniej stronie Lantau. Jest to jedno z tych tradycyjnych, kantońskich miejsc, których jest coraz mniej we współczesnym Hong Kongu. Wiele zniknęło na poczet rozbudowy, inne jako jej wynik np.: opuszczona wioska Ma Wan). W Tai O możecie zjeść całkiem dobre dania z ryb i owoców morza, zobaczyć jak kiedyś żyli Kantończycy, a następnie wrócić promem do Tung Chung.
Wyspa Lamma może być innym interesującym punktem w waszym planie. Spośród wszystkich wysp i wysepek Hong Kongu jest ona tą, którą zdecydowanie powinniście umieścić na pierwszym miejscu. Jeśli lubicie naturę, trochę trekkingu (ale nie za dużo) – Szlak Rodzinny będzie dla was idealny. Sposób w jaki żyją tam ludzie was zadziwi, w szczególności po zwiedzeniu przeludnionego Kowloonu i Centrali. Ale tak – zielone oazy istnieją w mieście drapaczy chmur. Spośród różnych opcji możecie wybrać spędzenie odrobiny czasu na plaży, zjedzenie czegoś dobrego i „morskiego” w lokalnych restauracjach, buszowanie po sklepach z rękodziełem, czy też włóczenie się po barach. Możecie też wybrać opcję absolutnie luźnego, niezobowiązującego dnia i po prostu odpocząć na Lammie. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj (w przygotowaniu).
Sai Kung czy też UNESCO Global Geopark to kolejna ciekawa wycieczka. Przygotujcie się na dzień z naturą, gdyż teren usiany jest szlakami i cudami natury. Możecie wynająć łódkę, tzw. junk boat, i popłynąć na jedną z wielu lokalnych wysepek. Tutaj też znajdziecie najpiękniejsze plaże HK – może by tak więc spędzić dzień na plaży i popracować nad opalenizną. Region/miasteczko Sai Kung oferuje też opcje wynajęcia kajaku, skuterów wodnych czy nurkowania – poplanujcie więc trochę.
A jeśli Hong Kong to dla was za mało… może by tak pojechać zagramanicę? Do Macau czy Shenzhen (Chiny) jest mniej niż godzina drogi!
6 Klasztory
Będąc w Hong Kongu nie można zignorować buddyzmu. Jest tu wiele klasztorów, z czego ten na wyspie Lantau jest oczywiście najsłynniejszym.
Tradycja każe im być w oddaleniu, chociaż wiecznie rosnący HK czyni dostanie się do nich wyjątkowo łatwym. Postarajcie się odwiedzić chociaż jeden – zobaczcie jak inne, a jednak podobne, są do swoich kuzynów zza oceanu.
Tutaj też znajdziecie serie mniejszych budynków zgrupowanych w jeden kompleks. Ale jakimś sposobem wygląda to inaczej. Każdy z nich jest perłą lokalnej architektury – charakterystycznie wygięte dachy, figurki smoków, kolorowe kafle i mozaiki, współgranie z naturą. Znajdziecie tu domy modlitwy poświęcone bogom lub przodkom. Możecie zaobserwować rytuały, których nie znacie… zaczynając od pozycji w jakiej ludzie się modlą a kończąc na wróżebnych patyczkach i ofiarach.
Jeśli nie Lantau, lub chcecie więcej – wybierzcie się do Klasztoru 10000 Buddów, założonego w 1949 roku. Będzie to parogodzinna wycieczka do Sha Tin, więc możecie pomyśleć o czymś na drugą część dnia (np.: o Muzeum Dziedzictwa Hong Kongu – Heritage Museum). Do klasztoru bardzo łatwo trafić z przystanka autobusowego. Być może czeka was więcej niż 400 stopni do pokonania, ale możecie nawet tego nie zauważyć. Ścieżka w górę odbywa się w towarzystwie posągów Buddy. Podobno w całym klasztorze nie znajdziecie dwóch takich samych. Bliżej kompleksu i na jego tarasach, będziecie mogli podziwiać lokalne widoki lub zaznajomić się z lokalną populacją małp makaków. A gdy już odpoczniecie – zerknijcie do wnętrz i przejdźcie się mini ścieżką mądrości.
Kawałek dalej od Kowloonu jest Klasztor Tsz Szan. Jest on bardziej prywatny i konieczne jest wcześniejsze umówienie wizyty. Wzniesiono go w 2015 roku, głównie, aby stał się centrum nauk taoistycznych. Ale… po co budowaliby tam też 76 metrową statuę Bogini Guanyin (Ta, która dostrzega Dźwięki Świata), gdyby nie chcieli turystów… Pomyślcie o tym, gdy będziecie mieli za dużo wolnego czasu.
7 Świątynie
Bardzo łatwo jest je znaleźć lub natknąć się na nie – czasem w wyjątkowo niespotykanych miejscach. Przyczyną są lokalne tradycje. Świątynie były miejscami, czasem malutkimi, gdzie ludzie mogli znaleźć spokój, poprosić lokalne bóstwo opiekuńcze o pomoc bądź złożyć ofiarę swoim przodkom.
Mają one różne kształty i rozmiary, ale łatwo je rozpoznać po charakterystycznych dachach i zewnętrznych zdobieniach (być może są to ostatnie przykłady tradycyjnej, chińskiej architektury w HK). Wskazówką może też być zapach kadzideł bądź zewnętrzne paleniska, gdzie się je wkłada – bardzo popularny widok. Szukajcie też posążków Buddy i kwiatów.
Jeśli macie do czynienia tylko z jednym budynkiem – w jego wnętrzu powinniście znaleźć pomieszczenie. Z reguły jest w nim posążek, w towarzystwie kwiatów, kadzideł i ofiar (jedzenie itp.). Być może gdzieś obok stoi klęcznik albo leżą patyczki do wróżenia/pytania o radę.
Ponieważ jesteście w Kantonie, a tenże od wieków związany jest z morzem, często możecie napotkać imię Tin Hua (w Chinach czy Tajwanie, mówi się Mazu). Jest to bogini morza, która broni swoich wyznawców do dziś. Jej świątynie są często na brzegach wody. Jedną z przyczyn jest fakt, że żeglarze mogą prosić o jej błogosławieństwo choćby tylko przepływając obok świątyni. W HK będzie ich więc dużo.
Niemniej najbardziej reprezentatywne i odwiedzane są: świątynia Man Mo w Soho w Centrali. Druga to Wong Tai Sin. Obie są godne polecenia, piękne i pełne taoistycznych rytuałów nieznanych tym, którzy nie z Azji. Pamiętajcie o tym by zachowywać się odpowiednio.
8 Jedzenie z ulicznych straganów
Jedzenie jest częścią lokalnej kultury, a w Hong Kongu zdecydowanie znajdziecie się w dobrych rękach. Jest tu tyle restauracji i kuchni z różnych części świata… nie jesteście w stanie wszystkich spróbować.
Mówi się, że kuchnia kantońska jest prosta, wręcz nudna. Ale czy Hong Kong jest wyłącznie Kantoński… Po tych wszystkich latach w towarzystwie innych narodowości? Próbujcie więc wszystkiego na co macie ochotę. Ba – możecie zwiedzić całe Chiny chodząc po restauracjach.
Ale pomijając pełnowymiarowe dania… Koniecznie posmakujcie xiao chi (w dosłownym tłumaczeniu – małe jedzenie… lub street food). Stir fry, smażenie, gotowanie w wodzie lub w sosie curry, gotowanie na parze… zupy, pierożki, mięso, kąski… jest w czym wybierać! Próbując czegoś z każdego napotkanego stoiska można najeść się w przeciągu paru minut. A nie wspominano tu jeszcze o słodyczach!
Najbardziej popularne kąski to ogólnie pojmowane mięso na patyku (kawałki piersi kaczki, wołowiny czy ośmiornica) – z reguły są grillowane. Inna zakąska to kulki – grillowane, smażone lub gotowane; z mięsa, ryby czy mieszanki rybno-krabowej. Pośród wielu najsłynniejsze są rybne kulki curry – curry fish balls. Lokalni mieszkańcy często kupują je wraz z ryżowymi rulonikami – cheung fun. Cheung fun można jeść też oddzielnie na ostro lub słodko. Znana i kochana klasyka to dim sumy, ryżowe piramidki z nadzieniem (bardzo sycące) czy bułeczki na parze.
Co do słodkości – spróbujcie eggwaffel (gofrów, które kształtem przypominają paletę małych jajek), pineapple bun (lokalnej drożdżówki) czy bułeczek ze słodkim nadzieniem (głównie pasta z czarnej fasoli lub lotosu). Być może są to proste smaki, ale jest to intrygujące, lokalne doświadczenie.
Co do miejsc, gdzie warto jeść – pozwólcie, aby nos was prowadził. Okazuje się, że całkiem dobrze filtruje on lokalne jadłodajnie. Jeśli coś wam nie będzie pasowało – zawsze znajdziecie kolejnego sprzedawcę za następnym rogiem.
Więcej o lokalnych smakach – tutaj (w przygotowaniu). Xiao chi to tylko początek na liście smakołyków Hong Kongu!
9 Targowiska
Wycieczka po lokalnych targach może być całodniową eskapadą lub codziennym rytuałem. Jest ich dużo, każda dzielnica ma swoje własne miejsce na zakupy. W lokalnej kulturze najlepiej mieć wszystko pod ręką – pracę, sklep, park, itp.
Najbardziej typowe są tzw. wet markety. Dostarczają one mieszkańcom świeżych produktów spożywczych. To swoisty Auchan w kraju, gdzie takowych nie ma. Mięso, ryby, warzywa, owoce, suszone produkty – znajdziecie tutaj wszystko. W niektórych miejscach ostatnie piętro ma też jadłodajnie – miejscową kuchnię dla tych, którzy nie mają czasu lub miejsca przygotować czegoś w domu. Można nawet kupić swoje własne produkty piętro niżej i poprosić o ich przygotowanie!
Popularne w HK są też targi tematyczne. Czasami duża część dzielnicy może zostać poświęcona na sprzedaż tylko jednej kategorii produktów – przykładem jest dzielnica tekstylna w Sham Shui Po. W mieście są budynki zwane Centrami Komputerowymi, które sprzedadzą wszystko co elektroniczne lub związane z grami. Cały budynek z dziesiątkami sklepików wewnątrz – coś niesamowitego. Hong Kong ma nawet „ulicę zabawek” – raj dla maluchów.
Najbardziej popularny wśród turystów jest teren Mong Koku. W północnych regionach znajdują się Targi Ptaków i Kwiatów. Idąc na południe mija się ulicę rybek i akwariów oraz Targ dla Pań (Ladies Market). Miejcie oczy otwarte, gdyż po bokach będzie gdzieś ulica sklepów z butami lub inna – z kosmetykami. Jeszcze dalej znajdziecie Temple Street – ulicę z nocnym marketem – idealna dla tych, którzy cierpią na jet lag. Pomijając pamiątki – można tam też dobrze zjeść. Jeszcze dalej, w okolicach Jordaanu jest Targ Jadeitu. Prawdziwy jest dosyć drogi, ale można kupić tam też wersję sztuczną.
Pamiętajcie o targowaniu się, w szczególności, jeśli jesteście na coś zdecydowani. Zacznijcie od ceny o połowę mniejszej i idźcie w górę. Drobna, miejscowa uwaga – niegrzecznie jest targować się przez dłuższy czas i potem nic nie kupić – nie traćcie więc niepotrzebnie czasu.
10 Centrala i nocna zabawa
Odrobina rozrywki w Centrali jest wskazana. Jest to jedno z najlepszych miejsc na drinka, mecz futbolu czy posłuchanie muzyki na żywo. Wiele miejsc oferuje happy hour, ale ostrzegam – są to głównie godziny popołudniowe, nie wieczorne.
Soho jest najsłynniejszą dzielnicą zabawową Centrali. Dobre jedzenie, dobre puby i niemal namacalna atmosfera lokalnej bohemy. Wspaniałe murale, mili ludzie, muzyka dookoła was – czego więcej trzeba. Nawet w ciągu dnia miejsce to tętni życiem i oferuje ciekawe, małe sklepiki z wyjątkowymi artykułami.
Lan Kwai Fong to z kolei najstarsze miejsce do zabawy. Kiedyś cały ten kwartał został wykupiony przez bogatego biznesmena zza oceanu. Otworzył tu restaurację, która odniosła tak wielki sukces, że zainwestował więcej. Przez lata, każdy przyjezdny musiał tutaj przyjść. Również dzisiaj tak się dzieje, chociaż ceny mogą odrobinę odstraszać.
Teren nabrzeża portowego również was nie rozczaruje. Jest bardziej cichy, jest tu mniej barów, ale mieszkańcy HK bardzo go cenią. Możecie tu pospacerować lub się pobawić – zawsze gdzieś po drodze będzie miejsce, które sprzeda wam przekąskę lub coś do picia. Możecie usiąść – przykładowo w barze na dachu na Molo Nr 3 – świetne widoki! A w okolicach weekendu – pojawia się tu nawet paru śpiewaków, którzy zbierają do kapelusza.
Gdziekolwiek nie pójdziecie – powinniście się dobrze bawić.
11 Ocean Park i Disneyland
Ocean Park, zbudowany w 1977 roku koło Aberdeen na wyspie Hong Kong, jest najstarszym parkiem tematycznym w mieście. Jest to kombinacja atrakcji turystycznej, rozrywki, zoo i szkoły. Miliony ludzi odwiedzają go co roku. Znajdziecie tu wodne zwierzęta – co nie powinno dziwić, gdyż park zajmuje się badaniami morza. Strefy tematyczne pokazują różnego rodzaju środowiska wraz z charakterystycznymi dla nich zwierzętami. Nie powinniście ominąć delfinów. I co najważniejsze – park jest domem lokalnej populacji misia Pandy.
Disneyland jest dużo młodszy – zbudowano go w 2005 roku. Był wtedy najmłodszym dzieckiem rodziny Disneya. Z uwagi na konkurencję, przez chwilę przechodził trudny okres. Ale powoli rozrastał się, dodając kolejne atrakcje. Oczywiście, nie zabraknie tam Myszki Miki, a młodsze dzieci będą się tam bawiły doskonale (uwaga na limity wzrostu). Niektórzy turyści decydują się wynająć pokój w lokalnym Resorcie Hotelowym na cały swój pobyt w Hong Kongu. Jest to całkiem intrygująca myśl. Park położony jest na wyspie Lantau, ale jest połączony pociągiem z linią metra. Do Centrali jest około 30 minut drogi – całkiem nieźle.
Lista Top 10
- Trasa widokowa Wzgórz Wiktorii
- Próbowanie ulicznego jedzenia
- Targowiskowy zawrót głowy
- Trekking
- Budda z wyspy Lantau
- Zabawa w Centrali
- Wieczorne widoki Portu Wiktorii
- Muzeum Historii Hong Kongu (Tsim Sha Tsui)
- Starr Ferry
- Speedboat do plaż Sai Kungu