Edynburg – Spacer po grassmarket
Zobacz na mapie
G
dzie zacząć?
Spacer Grassmarket bierze swoją nazwę od centralnego punktu, wokół którego będziemy chodzić. Usytuowany jest blisko Royal Mile i innych miejsc atrakcyjnych turystycznie. W okolicy jest sporo hoteli, więc jest bardzo możliwe, że już znacie to miejsce.
Spacer opowie wam więcej o miejscach, które mijacie codziennie. Możecie wykorzystać go również w połączeniu ze Spacerem po Royal Mile. Spacer zajmuje około godziny i robicie pełne koło, tzn. wrócicie tam, gdzie zaczniecie.
Z uwagi na to, aby logicznie połączyć oba spacery, zaczniemy od skrzyżowania Królewskiej Mili i ulicy George IV Bridge. Stąd blisko jest do naszego pierwszego punktu – ulicy Wiktorii (Victoria Street).
1 Victoria Street
Stojąc na światłach z plecami do zamku, widzicie na wprost Królewską Milę idącą dalej w dół. Na lewo jest ulica The Mound, która prowadzi do Princes Street i Ogrodów. Na prawo jest ulica George IV Bridge.
Skręćcie w prawo, przejdźcie parę kroków i znów skręćcie – w pierwszą ulicę w prawo. Będzie prowadziła w dół.
Jest ona pięknym przykładem starek ulicy handlowej, z kolorowymi budynkami, które świetnie wyglądają na zdjęciu. Zbudowano ją w XIX wieku podczas modernizacji miasta. Improvement Act z 1867 roku zniszczył niektóre kamienice, wzniósł bibliotekę i zapewnił lepszy dostęp do centrum z zachodnich dzielnic. Pośród wielu zburzony został dom rodziny Brodie (historia Deacona Brodie) i dom Czarodzieja z West Bow.
Harry Potter nie jest jedyny czarodziejem z Edynburga. Zanim Major Weir przeszedł na emeryturę był żołnierzem a potem lokalnym policjantem. Nagle, w dniu swoich 70tych urodzin przyznał się, że jest czarnoksiężnikiem. Dodał, że miał intymne stosunki ze swą siostrą i rozmawia z diabłem. Zarówno siostra (która również przyznała się do stosunków z Szatanem) jak i on zostali straceni. On – spalony żywcem w 1670 na drodze do Leith (Leith Walk), poza murami miasta. Tak też historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie fakt, że kolejni mieszkańcy kamienicy słyszeli ponoć dziwne odgłosy. Ludzie też twierdzili i twierdzą, że czasem słychać dziwny, głuchy stukot na ulicy. Mówi się, że to nekromanta stuka swoją laską, przechadzając się po West Bow w swej długiej, czarnej szacie. Ostrożnie więc…
W środku Ulicy Wiktorii, po prawej, znajdziecie schody wiodące do góry. Jeśli nimi podążycie, traficie na Taras Wiktorii. Jest to również skrót do The Hub i Zamku. Na szczycie schodów, przy balustradzie jest tablica informacyjna – pokazująca oryginalną ulicę West Bow. Stamtąd można też zrobić wspominane przeze mnie zdjęcie. Kiedy kamienice w dole Victoria Street podświetlane są przez słońce mają niesamowite, żywe kolory.
Ostatnią ciekawostką w tej części jest fakt, że była ona wzorem dla utworzenia Ulicy Pokątnej z Harrego Pottera (więcej w tym spacerze już wkrótce).
2 Grassmarket
Gdy już zeszliście na sam dół ulicy Wiktorii widzicie olbrzymi plac. Jesteście w jego wschodniej części. Na wprost, na środku ulicy stoi kamienny blok z dwiema twarzami. Jest to stara studnia. Za nią, lekko na prawo, powinniście ujrzeć mały murek okalający kamienne koło. Idźcie zobaczyć co to jest (punkt 3). Lub przejdźcie się dookoła Grassmarket podążając za poniższym tekstem.
To natura stworzyła tę dolinę, tak samo jak i drugą – od północnej strony. Tam było jezioro, tutaj – droga biegnąca równolegle do Royal Mile. Prowadziła do bramy, a stamtąd do farm i pastwisk. Była to najprostsza ścieżka prowadząca do umieszczonego tutaj targu. Sprzedawano siano i zwierzęta. Wszystkie te czynności dały nazwy dzisiejszym miejscom. Droga i region zwą się dziś Cowgate (droga krów). Plac za to stał się Grassmarket (targ trawy) i wkrótce uzyskał królewskie przywileje (XV wiek).
Miasto rosło, budowały się tu rezydencje, kamienice zaczęły schodzić w dół zbocza, kierując się w tę stronę. Niedaleko powstał klasztor Franciszkanów. Wszystko było dobrze i niewiele zmieniło się od tamtego czasu, ani w kwestii wyglądu, ani w kwestii funkcji.
Idąc po prawej stronie do zachodniego krańca placu mamy liczne restauracje i puby. Wszystkie popularne, niektóre opowiadające lokalne historie – Bar u Maggie czy Last Drop (ostatnia kropelka czy ostatni upadek?). Kawałek dalej – White Hart Inn przypomina, że plac był stacją powozów długodystansowych.
W zachodnim krańcu mamy dwie drogi wychodzące z Grassmarket. King’s Stables Road prowadzi do Nowego Miasta. Druga to West Port Road – ona zaznacza miejsce byłej bramy miejskiej. Cień w pobliżu schodów, zaznaczony na chodniku, mówi o Flodden Wall – murze obronnym, który w XVI wieku otaczał miasto i biegł
Niedaleko stamtąd jest Mary’s Milk Bar. Zabawny rysunek na chodniku pokazuje, jak ma ustawiać się kolejka do środka… Nie śmiejcie się – sprzedają tutaj całkiem dobre lody i w lecie jest spory ruch.
Druga strona placu to głównie sklepy i hotele. Środek z kolei to miejsce targowiska – Market Farmerski rozstawia się tu w weekendy. Sprawdźcie tutaj dokładny czas i daty.
Jeśli przespacerowaliście się dookoła powinniście wrócić do kamiennego kręgu we wschodniej części placu.
3 Memoriał Covenanters i Maggie Dickson
Gdy podchodzicie do kręgu zauważacie imiona przy nim wyryte. Pod stopami ciemniejszy kolor chodnika zaznacza cień pewnej konstrukcji.
Imiona i nazwiska wyryte na kamieniu upamiętniają ludzi od dawna już zmarłych. Zwani byli Covenanters (od covenant – pakt; brak polskiego tłumaczenia) i odbyli bardzo długi spacer z St. Giles, poprzez tereny okalające Edynburg, aż do więzienia w Greyfriars – a stamtąd tutaj, na szubienicę.
Ich historia rozpoczęła się wraz z powrotem religii katolickiej do Szkocji. Zdecydował o tym król Karol I Stuart. Wielu się z tym nie zgodziło i wkrótce Wyspy ogarnęła Wojna Trzech Królestw. W Szkocji Protestanci podpisali akt – National Covenant – stąd wzięła się ich nazwa. Nie wszystkie bitwy wygrano. Niektórzy zostali schwytani, osadzeni w więzieniach i straceni. TU, gdzie stoicie stała kiedyś szubienica – inny kolor na chodniku wskazuje cień, który rzucała. Źródła mówią, że stracono tutaj 1200 więźniów, którzy wcześniej torturowani byli w więzieniu cmentarza Greyfriars.
Nie tylko Covenanters tutaj zginęli. Edynburg miał wiele miejsc egzekucji. Musicie o tym myśleć jak o teatrze – takim, w którym źli ludzie byli permanentnie karani. Choć nie wszystkie historie się tak kończyły.
Jedną z ofiar która powieszona została na Grassmarket byłą Maggie Dickson. Sprzedawała ryby w Fishmarket Close przy Royal Mile. Była biedna, zaszła w ciążę a nie chciała tego dziecka. Urodziło się ono martwe i Maggie oddała zwłoki rzece Leith. W ten sposób popełniła parę błędów. Najgorszym z nich było ukrywanie ciąży – według prawa karalne. Maggie oskarżono o zabicie dziecka i powieszono.
Jej ciało zabrano do Musselburgh, skąd pochodziła jej rodzina (miejscowość obok Edynburga). Woźnica transportujący zwłoki zatrzymał się po drodze. Zjadł, napił się, wrócił do wozu i usłyszał dziwne głosy dobiegające z trumny. Otworzył ją i znalazł Maggie z czerwoną pręgą na szyi i otwartymi oczyma.
Nie wiedząc co robić, zawrócił i przywiózł „zwłoki” z powrotem do władz Edynburga. Oni, wcale nie wiedzieli lepiej co począć. Chcieli powiesić ją ponownie, ale wtedy pojawił się student prawa. Przypomniał, że nikt nie może dwukrotnie zostać ukarany za to samo przestępstwo. A Maggie już umarła za zabicie swego dziecka. Doktor to potwierdził i podpisał! Więc jako miasto, które niedługo wsławi się swoimi prawnikami – pozwolili jej żyć. A skoro już umarła… była dodatkowo zwolniona z podatków… przez resztę życia (za dużo papierkowej roboty)!
Smutna historia ze szczęśliwym zakończeniem. Maggie wyszła za mąż i miała dzieci. Otworzyła pub na Grassmarket. Ludzie mówili, że przed egzekucją zawsze stała w oknie, uśmiechając się do skazańca, życząc mu szczęścia w życiu po życiu.
Obejdźcie Grassmarket lub idźcie dalej. Z Memoriału droga prowadzi was przez najbliższe przejście dla pieszych. Gdy przejdziecie na drugą stronę, skręćcie w lewo o dojdźcie do ronda parę metrów dalej. Na wprost wiedzie ulica Cowgate – doszlibyście nią do Pałacu. Was interesuje droga w prawo do góry – Candlemaker Row. Podążajcie więc wzdłuż muru.
4 Cmentarz Greyfriars
Candlemaker Row kończy się na skrzyżowaniu z George IV Bridge – ulica po lewej. Po prawej widać Bar Bobby’ego i czarną bramę wiodącą na cmentarz. Przejdźcie przez nią – to wasz kolejny przystanek. Na wprost widzicie kościół. Po lewej ścieżka prowadzi do południowo-zachodniego krańca cmentarza. Druga dróżka idzie w prawo – nią również obejdziecie kościół, ale dojdziecie też do północnych partii cmentarza.
Tutaj podpisane wspominany już National Covenant w 1637 roku. Wieźniowie powieszeni na Grassmarket przetrzymywani byli w południowo-zachodnim rogu cmentarza. Dziś teren ten jest zamknięty, chociaż można zajrzeć przez bramę. Najprostsza droga do niej prowadzi lewą ścieżką.
Idąc nią zauważycie mauzoleum z kopułą na ścianie po lewej. Tam leży George MacKenzie, który ich przesłuchiwał. Jego czyny dały mu przydomek – Krwawy George lub Krwawy MacKenzie. Legenda mówi, że tereny cmentarza są nawiedzane przez duchy skazańców i ich opresora…
Wiecie… to nie zawsze był cmentarz. W początkach miasta głównym kościołem był St. Giles na Royal Mile. Tam też było miejsce pochówków. Tutaj, jak sama nazwa wskazuje, ulokowali się Franciszkanie – wszystko dookoła nas było ich opactwem. Jednakże Reformacja sprawiła, że mnisi uciekli. Ziemia pozostała nieużywana i powróciła do skarbu państwa. Później – Maria Królowa Szkotów oddała ją miastu, aby tutaj stworzyć nowy cmentarz. Tak też się stało, a niedługo potem, w 1620 roku, stanął tu kościół. Od tamtej pory jest on w użytku, jak widać. Tak jak i to miejsce, relatywnie niewielkie, ale posiadające tysiące zmarłych!
Z braku miejsca zwłoki układano jedne na drugich. Straszne i mroczne, ale prawdziwe. Mimo ścieżek, chodzimy po grobach ludzi. Ale nie martwcie się!!! We Włoszech mówi się, że żywi muszą to robić, aby skracać czas jaki dusze muszą spędzić w Czyśćcu! Uff…
5 Flodden Wall i druga cześć cmentarza
Obejdźcie kościół na drugą stronę. Jeśli poszliście do Więzienia Covenanters już powinniście tam być. Za świątynią, niewidoczne z perspektywy głównej bramy, jest przejście w murze. Kiedy tamtędy pójdziecie znajdziecie się w drugiej części cmentarza. Widać też kolejną bramę – prowadzi na teren Szkoły Heriotta – szarego budynku wyglądającego jak zamek.
Kolejna historia tyczy się muru, przez który przeszliście. Jest to słynny Flodden Wall, który otaczał Edynburg w XVI wieku. Dzisiaj pozostało już niewiele jego oryginalnych partii.
Mur dostał swą nazwę od bitwy Jakuba IV, która skończyła się klęską. Zabito też w niej kwiat rycerstwa szkockiego. Miasto, bojąc się napadu Anglików, zbudowało mur. Ale i tak nie mieli ludzi aby go obsadzić! Kiedy w XVI wieku przybyły tu wojska Henryka VIII na Krwawe Zaloty, weszły do miasta bez przeszkód i spaliły sporą jego część.
Ukrytym skarbem tej części cmentarza jest jego połączenie z Harrym Potterem. J.K. Rowling zwykłą spacerować po Edynburgu, usypiając swoją córeczkę do snu. Najwyraźniej tutaj znalazła inspiracje dla Lorda Voldemort. Aby zobaczyć grób Thomasa Riddle należy pójść ścieżką w prawo. Na samym dole skręćcie w prawo i zacznijcie wypatrywać nazwisk na murze Flodden. Grób powinien być i tak zaznaczony – poprzez liczne stopy, które wydeptały do niego drogę.
6 Mortsafes i złodzieje ciał
Wyjdźcie tak jak przyszliście, przez przejście w murze. Idźcie do głównej bramy cmentarza ścieżką po prawej. Gdzieś pośrodku, gdy mijacie kościół, powinniście zauważyć metalową klatkę leżącą na jednym z grobów.
Klatka zwie się „mortsafe” (w dosł. tłumaczeniu – sejf śmierci). W XVIII i XIX wiekach Edynburg pełen był złodziei zwłok lub Rezurekcjonistów – tak lubili się nazywać. Ciała sprzedawano z reguły do Szkoły Medycznej… z oczywistych względów. Najprostszym sposobem – było wykopanie denata. Czekało się na pogrzeb, aby jeszcze tej samej nocy zakraść się na cmentarz. Bogatsi budowali sobie mauzolea – jak choćby to George’a MacKenzie. Inni używali mortsafes jak ten właśnie. Było to w ofercie usług pogrzebowych. Metalową klatkę kładziono na świeży grób – była ona zbyt ciężka, żeby podnieść ją niezauważenie. Zostawiano ją do czasu, aż ciało zaczynało się rozkładać i stawało się tym samym bezużyteczne dla złodziei. W ten sposób klient był chroniony. Ci, którzy nie mieli pieniędzy, polegali na usługach strażników cmentarnych. Często budowano dla nich wieże na terenie. Jedną z nich można zobaczyć przy Kościele Św. Kutberta (Lothian Road).
Najsłynniejsi w biznesie Rezurekcjonistów byli Burke i Hare. Ale oni kreowali ciała zabijając żyjących. Sprzedawali ich potem do Doktora Roberta Knoxa. Odkryto ich, ponieważ jeden ze studentów rozpoznał kobietę, która służyła im do nauki. Rozpoczęło się śledztwo. Burke został powieszony przed St. Giles’, a Hare i Knox wypędzeni z miasta.
7 Greyfriars Bobby
Wróćcie do głównej bramy cmentarnej. Stańcie obok niej i postarajcie się zlokalizować dwa punkty. Jeden jest wciąż na cmentarzu. Gdy patrzycie na kościół widzicie, że jeden grób umieszczony jest na ścieżce/placyku wejściowym. Być może są tak zabawki, kwiaty lub patyki. Jest to grób Bobby’ego.
Drugi punkt widoczny jest przez bramę – kiedy patrzycie w kierunku ulicy George IV Bridge. Przy poręczy/ogrodzeniu chodnika powinna być kolumna z figurką psa. Być może ludzie robią sobie z nią zdjęcia. Jest zaraz na rogu Candlemaker Row i Mostu George IV – posąg Bobby’ego.
Edynburg ma najsłynniejszego strażnika cmentarnego! Nie tak dawno, bo w XIX w., był tutaj zatrudniony mężczyzna. Na imię mu było John Gray i uwielbiał on swoją pracę. Chodził sobie dookoła cmentarza, pilnując i ciesząc się spokojną atmosferą. Mówiło się, że nie był tacy jak inni strażnicy – był dobry i nie można go było przekupić i wykopać ciała. Niemniej był jeden, sam… i potrzebował pomocy.
Do tego celu nie ma nic lepszego niż odważny, groźny pies, który zasygnalizuje, że zbliża się złodziej i obroni, kiedy potrzeba. John też tak uważał i dlatego znalazł sobie potężnego przyjaciela do nocnej pracy. Być może nikt mu nie wytłumaczył, tak jak ja starałam się to zrobić powyżej, jakie cechy powinien mieć pies… gdyż John wziął sobie na obrońcę teriera ze Skye. Tak… dla tych którzy wiedzą. Dla reszty – ta szczególna rasa liczy sobie w porywach 26 cm wysokości i jest po prostu prze-u-ro-cza!
Nieważne – Bobby był wspaniałym przyjacielem i towarzyszył wiernie John’owi podczas jego pieszych wędrówek za dnia i w nocy. Ale życie płynie… ludzie umierają… i tak umarł John w 1858 roku. Tutaj historia mogłaby się zakończyć, ale Bobby miał inną opinię!
Wizyty u byłego właściciela nie są chyba dziwne. Ale obchodzenie cmentarza tak, jak za jego życia, już chyba tak. W dodatku pies robił tak przez 14 lat. Zdobył też serca okolicznych sklepikarzy, którzy zaczęli go dokarmiać. Zdobył serca opiekunów cmentarza, którzy zbudowali mu budę obok grobu Johna. Zdobył nawet serce miasta, które wzięło go w opiekę, gdyż jako pies-włóczęga powinien był trafić do schroniska. Dostał więc obrożę od samego burmistrza.
Kiedy w końcu sam umarł, nie mógł być pochowany w poświęconej ziemi obok swojego pana. Niemniej jest blisko – to właśnie grób, który mieliście odnaleźć. Być może dojrzycie wpierw patyki, zabawki lub kwiaty. Ludzie do dziś przynoszą mu coś miłego i nieustannie go uwielbiają. (Grób Johna na mapie, która powinna być niedaleko kościoła)
Wychodząc z cmentarza i podchodząc do statuetki widzicie Teriera ze Skye. Jest w skali 1:1, więc dobrze widać jaki był straszny. Złoty nos pocierany jest na szczęście, chociaż to podobno zmyślony zwyczaj.
8 Muzeum Narodowe Szkocji
Stojąc obok statuetki Bobby’ego spójrzcie na drugą stronę drogi George IV Bridge. Widać tam wielki, brązowo-żółty budynek na rogu. Ulica obok zwie się Chalmers Street. Powinniście móc dojrzeć początki małego skweru flankowanego przez posągi na piedestałach. Tam jest wejście do muzeum.
Narodowe Muzeum Szkocji jest dziś połączeniem dwóch budynków. Kiedy podchodzicie do wejścia widzicie pociemniałą, wiktoriańską fasadę. Ale po prawej jest nowoczesna część, również należąca do muzeum.
Jest ono wielkie! Macie dwa skrzydła i część główną z 3 piętrami. Ale do tego są jeszcze dodatkowe 3 piętra – jeśli liczyć poziom dachu. Tutaj znajdziecie skarby Szkocji – zaczynając od antycznych i geologicznych, poprzez dinozaury i tak aż do czasów nowożytnych.
Pośród wielu będzie T-rex i Owca Dolly, szkockie wynalazki i artefakty archeologiczne. Zobaczycie Maiden – początkową formę gilotyny, ubrania Eltona Johna, sztukę Mackintosha, zakątek tkaczy wełny, statki, lokomotywy, mosty i wiele, wiele innych.
Muzeum jest darmowe. Aby prawidłowo się nim nacieszyć trzeba mu poświęcić trochę czasu – 3 godziny to chyba minimum. Jest to jedna z tych atrakcji, które mają dach. Jest więc idealna na deszczowy dzień.
Czy to z muzeum czy to z cmentarza, musicie wrócić na ulicę George IV Bridge i iść w kierunku Royal Mile (to wtedy kiedy muzeum jest po prawej, a cmentarz po lewej). Postarajcie się iść po lewej stronie drogi. Szukacie kawiarni o czerwonej fasadzie.
9 Kawiarnia Elephant House
Mała restauracja z czerwonym frontem ulokowana jest na Moście Jerzego IV, pomiędzy cmentarzem Greyfriars a Royal Mile. Jest często odwiedzana przez fanów Harrego Pottera, którzy przychodzą tutaj by zobaczyć kolekcję rzeczy związanych z J.K. Rowling. Być może też usiąść w miejscu, gdzie kiedyś siedziała autorka. Tył kawiarni oferuje bowiem piękny widok na cmentarz i zamek. Być może tutaj powstawał Hogwart.
Rowling spacerowała z dzieckiem układając je do snu. W chwilach, gdy jej się to udało – siadała i pisała. To miejsce jest jednym z wielu, a jeśli chcecie wiedzieć więcej zerknijcie do Spaceru Harrego Pottera. (wkrótce publikowany)
Koniec
Wracając do Mili mijacie dwa okazałe budynki flankujące ulicę. Ten po lewej to Biblioteka Publiczna, a po prawej – Bibliotek a Narodowa. Obydwie wzniesiono podczas Improvement Act z 1827 roku – tym samym który utworzył Ulicę Wiktorii.
Dochodząc do świateł drogowych jesteście znów na Mili. Właśnie zatoczyliście koło. Możecie eksplorować dalej samemu – jeśli wybraliście się tylko na Spacer po Grassmarket. Jeśli jednak chcecie kontynuować Spacer po Królewskiej Mili – skręćcie w prawo i przejdźcie przez przejście dla pieszych.
Po drugiej stronie stańcie naprzeciw siedzącego mężczyzny. Spróbujcie znaleźć 3 kostki brukowe ułożone w literę H. Spacer Royal Mile kontynuujecie od numeru 7.