• Home
  • Light Visit
  • Stories
  • Podcast
  • Blog
  • Downloads
  • Contact
    • About Us
  • English
    • English
    • Polski

Edinburgh

In this section, you have the basic information needed for your tour. Enjoy browsing and if you want to know more – go to STORIES

Main

attractions
Airport

in & out

Move around

rules

Where to

sleep?

What to

eat?
Times&Prices

.

How to

save?

© 2020 by DCW Tours. All rights reserved. Privacy. Credits.

So there was this man, hired to build a fence. So he did that, he was happy, the employer was happy as well. When the fence was finished the man was hired again but this time to segregate the potatoes. This one to eat, this one to sell, this one to plant. The worked for a while, but then came to his employer ad resigned. When asked why? He replied. “The fence was great with no stress included. But those potatoes… decision after a decision after a decision…”

paraphrased after Alan Watts

Pewnego razu był pewien pewien człowiek, którego zatrudniono do postawienia i pomalowania płotu. Tak zrobił, był szczęśliwy, jego pracodawca też. Kiedy płot stał skończony, mężczyznę zatrudniono ponownie, tym razem do segregowania ziemniaków. Te do jedzenia, te do sprzedania, te do posadzenia… Mężczyzna pracował przez chwilę po czym poszedł do swego pracodawcy i zrezygnował z pracy. Zapytany dlaczego, odpowiedział: „ Budowa płotu była wspaniałym, niestresującym zajęciem. Ale te ziemniaki… ciągła decyzja, za decyzją, za decyzją…”

Parafraza za Alanem Wattsem

Do myszy (Myszy i ludzie) – Robert Burns

Z okazji zniszczenia jej nory przy orce w listopadzie 1785

Maleńki, cichy, bojaźliwy stworze,

Ileż popłochu w piersi twojej gorze!

Cóż się tak zrywasz, czemu w swojej norze

Dalej nie drzemiesz?

Myślisz że życie twoje też rozorze

Morderczy lemiesz?

Przykro, iż na tej człowieczej przewadze

Cierpią Natury jednoczące władze,

Iż, kiedy pługiem o norkę zawadzę,

Nie zauważysz,

Żem też śmiertelny i twój w każdej pladze

Ziemski towarzysz!

Ja sam nie wątpię, że żyjesz z kradzieży;

I cóż? Chudzinie też się coś  należy:

Porwać ze stogu kłosek? Bądźmy szczerzy

Żadna to zbrodnia

Zostanie dość, bym miał bochenek świeży

Na stole co dnia.

Lecz z domku twego została ruina!

Licha ziemianka, nawet bez komina.

Wszakże osłona przed zimnem jedyna:

Z jakich mchów sklecisz

Nową? Za późno: zły Grudzień zaczyna

Mrozem dąć przecież!

Widziałaś gołe, jałowe ścierniska,

Wiedziałaś dobrze, że zima już bliska:

Skulić się w cieple suchego siedliska

Miałaś nadzieję,

Gdy trach! pług stalą przeraźliwą błyska,

Zniszczenie  sieje.

Te źdźbła i liście, które wiatr rozmiata,

Znosiłaś z czterech krańców swego świata;

I dzisiaj taka za twój trud zapłata:

Przetrwać bez schronu

Zimę, gdy mżawka siąpi lodowata,

Grunt w bieli szronu?

Lecz, Myszko, innych też nadzieja łudzi;

Przewidywaniem mózg próżno się trudzi:

Przemyślne plany i myszy, i ludzi

W gruzy się walą,

Nasze zapały zawód zwykle studzi

Zwątpienia stalą.

Rada bądź, że cię jedynie dotyka

Czas teraźniejszy; spójrz, co mnie spotyka,

Człowieka, który, gdy wzrok w przeszłość wnika,

Błędów się wstydzi,

A gdy spogląda w przyszłość, ni promyka

W mroku nie widzi!

Przekład Stanisław Barańczak